Na pierwszy ogień poszło jaskółcze gniazdo które w rzeczywistości jest restauracją. Widoki piękne, a przy pomoście na dole klifu pływa kupa śmieci...


Następnie udaliśmy się do polany bajek. Znajdują się tam rzeźby postaci z bajek i legend ukraińskich, rosyjskich, jak również Braci Grimm i Disneya (podobno, bo tych ostatnich nie widzieliśmy). Na wjeździe zatrzymał nas pan parkingowy. Stał obok patrolu milicji i pobierał opłatę za parking i wejście na polane bajek - 4o hrywien. Przy próbie wejścia okazało sie ze daliśmy sie zrobić klasycznie w trąbę bo opłata parkingowa wynosi 5hrywien za godzinę i oczywiście nie obejmuje wejścia na teren polany. Próba odnalezienia parkingowego i dochodzenia sprawiedliwości oczywiście nie przyniosła efektów, pan milicjant, który stał przy wjeździe jak nas oszukiwano wzruszył tylko ramionami i powiedział "szukajcie go", a parkingowy kmiotek po odnalezieniu wykręcił sie jakaś głupią gadka. Polana bajek to jedna wielka parodia. Nie wiem czemu spodziewaliśmy sie czegoś w stylu Disneylandu, zastaliśmy tam tylko żałosne figurki z drewna i beznadziejny gabinet krzywych zwierciadeł... Nawet nie było Wilka i Zająca - jedynych bohaterów rosyjskiej bajki jaką znamy.


W Jałcie pojechaliśmy zobaczyć polecany przez przewodnik sobór Aleksandro Newski, i w drodze do Bakczysaraju największy wodospad na Krymie... gdzie po zapłacie za parking 15hr i wejściówek po 5hr okazało się ze w okresie letnim nie ma wody.



Ostatnią nadzieją na powodzenie tej wyprawy był pałac Chanów gdzie przyjechaliśmy 40 min po zamknięciu i musieliśmy zapłacić łapówkę strażnikowi, który nam pozwolił wejść na 15min i zrobić kilka fotek.


Analizując cala wyprawę z perspektywy czasu jesteśmy przekonani ze gdyby darować sobie zwiedzanie miejscowych atrakcji turystycznych i spędzić ten cały czas na plaży to urlop można by było zaliczyć do udanych.
A na koniec kolejny lokalny tuning - tym razem Opel:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz