niedziela, 5 sierpnia 2007

Odessa - ziemia obiecana


Pobudka po 6... Pani sprzątająca pokoje pukała do drzwi żeby nas obudzić (nie zamawialiśmy budzenia) ponieważ musiała wysprzątać pokój przed następnymi gośćmi przed 8.30 i w ten sposób zostaliśmy wymieceni z pokoju szczotką wraz z kurzem z podłogi - ciekawostka, pani z miotełką ze słomy ogarnęła pokój w 30 sekund... :D
Po szybkim śniadanku wyruszyliśmy ku Odessie.
Droga była długa, okupiona 2 mandatami Pawła. Panowie milicjanci dali się jednak przekonać ze nie warto pisać mandatu i klasycznie wzięli w łapę 30-40 hrywien. Nas zatrzymał jeszcze jeden patrol mimo że nie przekroczyliśmy prędkości. Milicjant po prostu chciał sobie obejrzeć moje BMW bo miał zamiar podobno takie kupić:)
Do Odessy dojechaliśmy późnym wieczorem. Schody zaczęły się w momencie gdy okazało się ze oba hotele polecane w przewodniku przypominają budynki po bombardowaniu (czyli są aktualnie w remoncie).
Zatrzymaliśmy się przy głównym deptaku i dziewczyny poszły szukać innych hoteli które znaleźliśmy na mapie. Po ponad godzinie nieobecności wróciły ze Sławkiem - miejscowym który zaoferował pomoc w znalezieniu noclegu. Miał to być luksusowy apartament w samym centrum za 80$ za noc. Zostawiliśmy auta pod klubem koło bulwaru i poszliśmy na spotkanie z kolegą Sławka który miał nam pokazać lokum. Ewelina i Justyna były przekonane o dobrych zamiarach tubylców a ja z Pawłem jako przedstawiciele poglądu "nie wierz w bezinteresowną pomoc na wschodzie" byliśmy mocno sceptyczni. Droga do tego "luksusowego" apartamentu wiodła przez ciemną bramę i jeszcze mroczniejsze podwórko na tyłach kamienic. W momencie gdy stanęliśmy przed drzwiami do klatki schodowej przypominającymi drzwi do chłodni i kolega Sławka nie potrafił przez 10min ich otworzyć podziękowaliśmy i oddaliliśmy się stamtąd jak najszybciej. (ja i Paweł byliśmy przekonani że właściciele kręcą snuff movies a my będziemy głównymi bohaterami Hostelu 3, albo że gdy stoimy pod drzwiami koledzy Sławka właśnie "robią" nasze auta).
Ostatecznie po błądzeniu po Odessie do 1 w nocy zatrzymaliśmy się w ładnym hoteliku w pokoju dla 4 os za podejrzanie niską cenę 300 hrywien za dobę, biorąc pod uwagę ze warunki były naprawdę przyzwoite. Nie będąc już w stanie kontynuować poszukiwań, upewniając sie 4 razy ze cena 300 hrywien za dobę jest ostateczną udaliśmy się na zasłużony spoczynek.

Brak komentarzy: