wtorek, 7 sierpnia 2007

Nareszcie Krym

Jak większość późniejszych epizodów, również ten, zakończył się niemiłą niespodzianką. Cali szczęśliwi że wreszcie dotrzemy na Krym i będziemy leżeć plackiem na plaży strzaskując się na mahoń poszliśmy się rozliczyć za pokój. W tym momencie wylano na nas kubeł zimnej wody...
Okazało się ze pokój kosztował 600 hrywien za dobę, tym samym musieliśmy zapłacic całkiem pokaźny rachunek. Próbowaliśmy się bronić, i tłumaczyć że wprowadzono nas w błąd, ale zostało to nam w dosyć stanowczy sposób wyjaśnione ze jestesmy obcokrajowcami i najwidoczniej nie zrozumieliśmy tej miłej pani która pokazywała nam pokój... Z wcześniejszych doświadczeń wiemy, że obcokrajowcom zawsze da się wmówić, że coś źle zrozumiał...
Po kolejnym budującym doświadczeniu opuściliśmy Odessę w poszukiwaniu gorących plaż i milszych ludzi. Byliśmy już wykończeni ciągłą jazdą i zaskakującymi nas przygodami. Postanowiliśmy zaliczyć jeszcze jeden przystanek w miejscowości Czarnomorskoje a następnie zatrzymać sie gdzieś na południu na dłużej i w końcu odpocząć!!! Bo po to tu przyjechaliśmy....
Tak na marginesie z Pawłem wyszukiwaliśmy rodzynki lokalnego tuningu. Oto jeden z nich upolowany przy wyjeździe z Odessy:


Brak komentarzy: